Właśnie rozpoczynamy nasz ostatni tydzień stażu w Lizbonie. Każdego dnia uczymy się nowych zwrotów w j. portugalskim, poznajemy lokalną kulturę i historię, a w wolnym czasie odpoczywamy.
Jak już pewnie wiecie, Lizbona i jej okolice mają sporo do zaoferowania- dlatego nie narzekamy na nudę. Tydzień rozpoczęliśmy wizytą w Belem, gdzie mogliśmy skosztować najsłynniejszych w Portugalii słodkich babeczek - Pasteis de nata.To właśnie tutaj wymyślono ich sekretną recepturę, która do dnia dzisiejszego jest jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic. Ciągle wspominamy ich smak:) Karty miejskie, których używamy w Lizbonie, uprawniają nas nie tylko do podróżowania autobusami, tramwajami, pociągami i metrem, ale również pozwalają na przeprawienie się promem na drugą stronę rzeki Tag i tak właśnie zrobiliśmy. Cacilhas, bo tak nazywa się miasteczko do którego dotarliśmy, ma naprawdę sporo do zaoferowania. Nie brakuje pięknych widoków, a nadbrzeżne budynki pokrywa wielobarwne graffiti.
Środa była dla nas czasem wolnym i szansą na nadrobienie zaległości, bo nawet będąc tak daleko od domu nie sposób uciec od obowiązków. Musimy sami robić pranie oraz dbać o porządek. Ale to chyba ma sens, bo do domu wrócimy dużo bardziej samodzielni. Pod koniec tygodnia mieliśmy możliwość odwiedzenia najstarszej części Lizbony, gdzie w wąskich uliczkach rozbrzmiewają tradycyjne pieśni Fado, a życie toczy się do późnych godzin nocnym. Była też możliwość przejażdżki najsłynniejszą windą w Lizbonie, która zabrała nas ponad dachy budynków, skąd o zachodzie słońca mogliśmy jeszcze raz podziwiać miasto.
Sobota i niedziela to czas odpoczynku. Poprzedni tydzień był pełen nowości. Chcieliśmy być wszędzie i wszystkiego spróbować:) Teraz wiemy, że musimy się też od czasu do czasu zatrzymać i naładować baterie- dlatego coraz częściej odwiedzamy plażę.. Nad ocean zabiera nas autobus, gdzie często spotykamy surferów, którzy upodobali sobie pobliskie wybrzeże. A potem już tylko słońce, szum oceanu i relaks. Pozdrawiamy z Lizbony :) Zapraszamy do galerii.