Kolejna wycieczka za nami, tym razem trochę inna niż wcześniejsze. Znaczną jej część młodzież spędziła w pociągu. Najpierw we włoskim wzdłuż jeziora Como później w szwajcarskim. To co widzieli ciężko opisać słowami, a zdjęcia nie oddają tego, co widzi się i czuje w szwajcarskich Alpach, ale od początku. Swoją podróż rozpoczęli w niedzielę od Wrocławia. Był tam czas, aby pospacerować po urokliwych po uliczkach i rynku miasta, a na Ostrowie Tumskim udało im się spotkać Latarnika.
W poniedziałek skoro świt ruszyli na lotnisko, z którego dostali się do Włoch, a konkretnie do Bergamo. Tam przywitała ich iście wiosenna pogoda. Wzdłuż Jeziora przejechali koleją do cudownego włoskiego miasteczka Colico, które znajduje się u podnóża Alp. Po zameldowaniu w hotelu popołudnie i wieczór byl czasem relaksu nad jeziorem i kosztowanie pysznej pizzy i makaronu.
Drugi dzień to to na co wszyscy czekali. Podróż od palm do lodowców! Przed ósmą udali się w kierunku szwajcarskiej granicy, gdzie po szybkiej kawie wsiedli do czerwonego pociągu Kolei Retyckich. Najpierw z okien pociągu widzieli tylko ulice miasta, później jechali brzegami jeziora ostro w górę, aż do przełęczy Bernina, ten przystanek, uważany jest za najwyżej położony w Europie na trasie tradycyjnej kolei (ok. 2240m n.p.m.). Po drodze mijali lodowiec Morterasch. Trasa ta jest wpisana na Światową Listę UNESCO. Po dwóch godzinach jazdy wysiedliśmy z pociągu i udali się spacerkiem pod Lodowiec, żeby podziwiać go w całej okazałości. Do hotelu wrócili po 19. Ostatni dzień to juz tradycyjnie spacer po starej części Bergamo. Miasto przywitało ich pięknym słońcem i temperaturą 21 stopni, co sprzyjało spacerom pięknymi uliczkami średniowiecznego miasta. Po 16 planowo samolotem wrócili do Krakowa, skąd juz pociągiem dotarli do Rzeszowa. Zapraszamy do galerii.